Często nie przykładamy
wagi do pochodzenia produktów, których używamy. Tymczasem okazuje się, że wiele
znanych i dobrych marek pochodzi z naszego pięknego kraju. Zastanawiając się
nad tym postanowiłam sprawdzić, ile kosmetyków z moich zbiorów to produkty
polskie. Przyznam, że jestem zaskoczona ich ilością. Postanowiłam więc
przygotować listę moich ulubionych :)
Trafiłam na nie
przypadkiem, ale pozostały u mnie na dłużej. Recenzowałam je tutaj, więc jeśli
jeszcze nie czytaliście, zapraszam. Kosztują niewiele, bo ok. 10zł, a są
naprawdę bardzo fajnymi produktami. Sprawdzą się u osób początkujących,
ponieważ raczej trzeba się postarać by zrobić nimi plamę. Mimo wszystko
pigmentacja jest wystarczająca. Z trwałości również jestem zadowolona. Często
ich używam i zabieram ze sobą w podróże, bo są małe i poręczne. Jedyne co bym w
nich zmieniła, to opakowanie, ale przecież nie to jest najważniejsze :)
Pierre Rene – Loose
Powder
Pomógł mi, kiedy moja
cera z suchej stała się mieszana, a strefa T zaczęła się intensywnie błyszczeć.
Nie bardzo miałam wtedy pojęcie o makijażu, jednak postawiłam na sypki ryżowy
puder transparentny z Pierre Rene i był to strzał w dziesiątkę. Ładnie matowi
cerę na długie godziny oraz utrwala makijaż. Zużyłam całe opakowanie. Z czystym
sercem wam go polecam, zwłaszcza że cena nie jest wygórowana – to ok. 15 zł za
12 g.
Zdjęcie pochodzi ze strony producenta, gdyż wyrzuciłam już opakowanie :)
Zdjęcie pochodzi ze strony producenta, gdyż wyrzuciłam już opakowanie :)
Pierre Rene - Skin
Balance
Kolejnym produktem
Pierre Rene, o którym nie można zapomnieć jest podkład Skin Balance. Jego
również recenzowałam na samym początku istnienia bloga (klik). Wybierając go,
trzeba pamiętać, że jest on w tonacji chłodnej, dlatego nie każdemu będzie
odpowiadał jego odcień. Warto jednak wspomnieć, że nr 20 Champagne to jeden z
najjaśniejszych drogeryjnych podkładów. Skin Balance to produkt kryjący,
matujący i zastygający. Osobiście do niego nie wrócę, ponieważ przerzuciłam się
na lekkie i rozświetlające produkty, jednak jeżeli potrzebujecie dużego krycia
i trwałości, sprawdzi się u was świetnie.
Inglot - Duraline
Kultowy produkt, bez
którego nie obędzie się żadna miłośniczka makijażu. Sprawia, że zamiast kupować
miliard kolorowych eyelinerów, możemy stworzyć sobie własny z cienia do powiek.
Świetnie sprawdza się jako baza pod cienie, pomadkę czy podkład. Pomoże rozcieńczyć
zgęstniały tusz do rzęs. Ma milion zastosowań, a choć cena to 26 zł za 9 ml,
zapewniam że nie zużyjecie go przed upływem terminu ważności (2 lata).
Farmona – Jantar
O Jantarze pisałam już
kilka miesięcy temu, pokazując wam efekty 3-miesięcznego zapuszczania włosów z
tym produktem. Post ten widnieje na 5. miejscu wśród najpopularniejszych na
blogu, dlatego jeżeli jeszcze nie czytaliście – zapraszam (klik). Jest to
świetna wcierka, która naprawdę przyspieszyła porost moich włosów. Nie
podrażniła mnie ani nie uczuliła, a jej cena to ok. 10 zł. Spełniła wszystkie
moje oczekiwania.
Delia – Coral Prosilk
Dopiero pisząc tego
posta zadałam sobie pytanie: dlaczego mam tylko dwa lakiery tej marki, skoro je
uwielbiam? Odpowiedzieć nie umiem, ale na pewno się to zmieni. U mnie
praktycznie wszystkie lakiery sprawdzają się dobrze, dlatego jedyne na co
zwracam uwagę, to pigmentacja i czas, po jakim produkt robi się gęsty.
Pigmentacja jest w tym przypadku bardzo dobra, chociaż nie wiem jak sprawa wygląda
przy jasnych kolorach. Trwałość na paznokciach też jak najbardziej na plus, ale
to, co sprawiło, że Delia znalazła się na tej liście, to fakt, że posiadam te
lakiery już dwa lata, a konsystencja jest dokładnie taka, jak w dniu zakupu.
Mimo znacznego zużycia nie zgęstniały a ich pojemność to aż 11 ml, czyli o 3
więcej od większości lakierów. Kosztują tylko 6,50 zł. Nic, tylko kupować :)
Chciałam jednak dodać,
że posiadam starą wersję i nie wiem czy producent zmienił tylko opakowanie, czy
również formułę.
Nie jest to pełna lista
fajnych polskich kosmetyków, jednak gdybym miała w jednym poście zawrzeć
wszystkie, nikomu nie chciałoby się tego czytać. Mam zamiar zrobić serię i raz
na jakiś czas publikować listę rodzimych produktów wartych polecenia :)
A jakie są wasze ulubione,
polskie produkty? Piszcie, co warto przetestować :)
Mam też propozycję dla
dziewczyn, które pasjonują się makijażem. Wpadłam na pomysł zorganizowania
czegoś na wzór Bitwy na pędzle dla mniej
popularnych blogerek. Polegałyby one na tym, że wszystkie uczestniczki
wykonywałyby makijaż w danym temacie i umieszczały na swoim blogu razem z
propozycjami innych dziewczyn. Czytelnicy wyłanialiby zwyciężczynię :) Szukam
3-4 chętnych, jeśli chcecie się sprawdzić, piszcie na
angelikaniedzwiedzkax@gmail.com
Nie zapomnijcie o Instagramie!
Ja bardzo lubię krem z Ziaji ;) 25+ wygładzający ;)
OdpowiedzUsuńMam ochotę przetestować róż z Celii i ich pomadki w kolorze Nude bo jeszcze nie miałam okazji:) Ja bardzo lubię Inglota i rzeczy ze stron z półproduktami:P
OdpowiedzUsuńLubię produkty z Ziaji. Są naprawdę dobre.
OdpowiedzUsuńDuraline inglota mam i używam cały czas, wcierke jantar miałam i bardzo lubiłam, Pierre rene miałam bazę która też była dobra :)
OdpowiedzUsuńOd Celii nic jeszcze nie testowałam :)
lakiery z Deli są fajne, szkoda, że niektóre miały średnie krycie ;)
OdpowiedzUsuńLubię Ziaję i Inglota :)
OdpowiedzUsuńZużyłam kiedyś kilka butelek podkładu Skin Balance i uważam, że jest jednym z najlepszych z drogeryjnej oferty, choć trzeba pamiętać o umiejętnej aplikacji i regularnym oczyszczaniu, bo po dłuższym czasie stosowania może zapychać.
OdpowiedzUsuńO tym podkładzie wiele fajnych opinii słyszałam. Może nawet go przetestuje, choć na lato wolałabym coś lżejszego i mniej kryjącego. Ale kusi mnie już od dawna ;) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńPolskie nie znaczy gorsze, a Farmona jest genialna. :-)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam Inglota <3 a podkład Skin Balance również bardzo lubię:)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię cienie Inglot i Pierre Rene :)
OdpowiedzUsuńKilka pozycji miałam. Ja akurat nie przywiązuję do tego większej wagi, najważniejsze jest, aby dany produkt był dobry :). Nie sprawdzałam swoich produktów, które są z Polski, a tak z głowy to bym mogła najłatwiej swoją pielęgnacje wymienić :P
OdpowiedzUsuńZiaje lubię, ogólnie jako firmę. :)
OdpowiedzUsuńMiałam podkład Skin Balance - dobry był :))
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę wypróbować te róże do policzków :)
OdpowiedzUsuńCena jest bardzo atrakcyjna :D
Nie miałam pojęcia,że te firmy są z Polski.:o Super, że zwróciłas na to uwagę. ;)
OdpowiedzUsuńhttps://ameliarejmi.blogspot.com
Mam te lakiery do paznokci sa bardzo dobre ! ;-) ;-)
OdpowiedzUsuńAkurat róże Celia lubię, no i wcierkę Jantar ;)
OdpowiedzUsuńCudze chwalimy swego nie znamy ;) a dobre i fajne mi wcierka jakoś w tym roku tak była bo była :)
OdpowiedzUsuńFajny post czekam na kolejny z polskimi, aż muszę się zastanowić jakie to są jeszcze nasze firmy ;)
pozdrawiam
Pomysł bitwy na pędzle świetny, może w wakacje byłoby więcej czasu i możliwości? :)
OdpowiedzUsuńDuraline to jeden z moich kosmetyków ratunkowych- pomaga mi w zrobieniu moich ulubionych kolorowych kresek i ratuje podeschnięty eyeliner :)
Ja też mam sporo polskich rzeczy, od lat mam ulubiony tonik bezalkoholowy Melisa, oczywiście zapomniałam nazwy firmy :). Ziaję kupuję, ale nie uważam za idealną. Lirene też kupuję ich kremy i od Dermiki, Dermikę bardzo lubię. Z kolorowych kupuję Inglot, najczęściej puder sypki, lubię Celię i też mam te lakiery Delii, rzeczywiście są trwałe. A Golden Rose to nie jest polska firma?
OdpowiedzUsuńGolden Rose dystrybuuje kosmetyki Erkul Cosmetics, czyli firmę turecką :)
UsuńWłaśnie nidługo jadę do Polski i cieszę się , że będe mogła zapopatrzyć się w Polskie produkty, moje ulubione to ziaja i green pharmacy :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKilka dni temu doznałam szoku, kiedy odkryłam, że Inglot jest polski, a teraz jeszcze Pierre Rene :D
OdpowiedzUsuńTe firmy są mi dobrze znane :)
OdpowiedzUsuńJantar i Inglot - bardzo lubię te nasze polskie marki!
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że Pierre Rene jest polską firmą ;)
OdpowiedzUsuńI super, warto wiedzieć, że mamy też dobrych, rodzimych producentów :) Ja najczęściej korzystam z ziaji :))
OdpowiedzUsuńBardzo fajny pomysł na post. Większość z tych firm kojarzę, ale o Pierre Rene słyszę pierwszy raz. Pozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com
OdpowiedzUsuńZ polskich to chyba najbardziej lubimy wszystko co z Ziaja :D
OdpowiedzUsuńDorzuciłabym jeszcze vianek i biolaven :) Ogólnie lubię polskie produkty ;)
OdpowiedzUsuńmuszę w końcu zaopatrzyć się w duraline. już od roku się czaję, kilka razy skradałam się koło stoiska inglota i jakoś nie wiem co mnie powstrzymuje :D
OdpowiedzUsuńod kiedy jestem na "obczyźnie" zaczęłam też większą wagę przywiązywać do tego, co nasze. Ja w tym temacie jestem fanką sylveco (akurat dziś o nich pisałam) i tołpy :)
Ciekawe propozycje :)
OdpowiedzUsuńJantar - uratował mi kiedyś życie jak okropnie wypadały mi włosy! Cud na ziemi :) Cieszę się że na niego trafiłam i mogłam się przekonać o zbawiennym działaniu na swojej skórze.
OdpowiedzUsuńhttp://www.aleksandramakota.pl/
Z polskich kosmetyków lubię jedynie produkty z Eris ;-)
OdpowiedzUsuńByłabym w stanie wszystkiego wypróbować! :)
OdpowiedzUsuńMoją ulubioną polską marką jest Sylveco i FM :)
OdpowiedzUsuńz naszych rodzimych marek lubię Sylveco i Inglot:)
OdpowiedzUsuńInglot jest świetną marką! Uwielbiam i polecam! <33
OdpowiedzUsuńPierre Rene bardzo lubię ;)
OdpowiedzUsuńA nie wiesz gdzie kupić te ostatnie lakiery? Mam jeden i zupełnie nie wiem skąd :P Chyba dostałam, a też uważam je za fajne!
Ja swoje kupiłam chyba na Ezebra.pl :) Stacjonarnie nie mam pojęcia gdzie można je dostać, możliwe że w jakichś małych drogeryjkach :)
UsuńDzięki ;)
UsuńZ Inglota dawno nic nie miałam, z Ziaji często kupuję zawsze coś mam
OdpowiedzUsuńA ja dalej Jantara nie poznałam. =/
OdpowiedzUsuńmamy bardzo dobre kosmetyki, pozdrawiam:))
OdpowiedzUsuńjantar mi zrobił ŁZS...
OdpowiedzUsuńLakiery Delii to w ogóle jedne z najlepszych lakierów jakie znam, zaś Celia ma również fajne szminki z olejkiem arganowym. Inglot to dla mnie rewelacja w ogóle. :)
OdpowiedzUsuńLubię czytać o polskich produktach. Często bywa tak, że zachwalamy produkty z innych krajów, podczas gdy są naprawdę świetne perełki polskie.
OdpowiedzUsuńOdżywka z Jantar szczególnie przyciągnęła moją uwage. Czytałam o niej wiecej przez chwilą całkiem fajna :)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie zainteresował ten produkt z Inglota
OdpowiedzUsuńProdukty z Farmony znam i nawet lubię, chociaż na co dzień wole kosmetyki z Ziaja, Nivea oraz Dove.
OdpowiedzUsuńpewnie, że dobre jest polskie i trzeba wspierać nasze rodzime marki:)
OdpowiedzUsuńJa bardzo cenie i tak jak mogę wspieram polskie firny kosmetyczne.Uwazam,ze mamy naprawdę sporo fajnych marek!
OdpowiedzUsuńSkin Balance raz kocham a raz nienawidzę:/ Niestety moja cera jest kapryśna i niemal każdy podkład raz wygląda na niej dobrze, a raz masakrycznie:/
OdpowiedzUsuńJantar uwielbiam:)
Jantar chyba wszyscy chwalą I wielbią w tym ja☺
OdpowiedzUsuńLubię polskie marki i sporo mam ich w mojej łazience i toaletce :)
OdpowiedzUsuńPolski rynek kosmetyczny jest bardzo dobry. Nie wiem czy wiesz, ale cześć z obecnych gigantów, zaczynała swoje przedsiębiorstwa w garażu. Poza tym mam wrażenie, że polskie kosmetyki są dość tanie, bo nie płacimy za markę, dość kosztowne reklamy.
OdpowiedzUsuńProdukty Jantar bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńOstatnio są to produkty Bielendy, Janda i Sayen ;-)
OdpowiedzUsuńWłaśnie testuje Jantar :)
OdpowiedzUsuńCzęsto korzystam z polskich produktów. Dr Irena Eris, bielenda, organique, trochę tego jest:)
OdpowiedzUsuńuwielbiam kosmetyki z Ziaji:)
OdpowiedzUsuńZnam Jantar i bardzo cenię :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Sara's City
Używam tej odżywki z Jantaru ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam :
unnormall.blogspot.com
Przyznam, że z tego zestawienia znam tylko Jantar :)
OdpowiedzUsuńPierre Rene lubi, po Inglota też czasami sięgam, ale uważam, że ma za wysoką cenę w chwili obecnej co do jakości. Farmonę kocham za jej soczyste zapachy.
OdpowiedzUsuńJesteśmy ciekawe tego pudru matującego :) Ciekawe czy u nas by sobie tak dobrze poradził :)
OdpowiedzUsuńSuper post :) Uwielbiam takie posty z recenzjami :)
OdpowiedzUsuńGattta
Bardzo ciekawy wpis! Jeszcze nie miałam żadnego z tych produktów :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie! nicoolsblog.blogspot.com
Powiem Ci, że kupiłam ten Duraline, żeby dać kropelkę do eyelinera w żelu z Maybelline, ale po spróbowaniu tego, stwierdziłam, że jednak wolę tą pierwotną konsystencję i Duraline leży nieużywany. Ale podsunęłaś mi pomysł z tym, aby robić kolorowe eyelinery z cieni... hmmm ;))
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł na posta! A pierwsze zdjęcie wymiata, od razu zwróciłam uwagę :D Lubię Polskie marki i dodałabym do nich jeszcze produkty z Wibo np. bazę pod cienie, która jest genialna z tej firmy <3 Miłego dnia :*
OdpowiedzUsuńwww.sandina.pl
Duraline uwielbiam ;) Skin Balance muszę w końcu sprawdzić ;)
OdpowiedzUsuńSkin balance jest na mojej liście :) a odżywkę z Jantar bardzo sobie chwale.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
https://paulalein.blogspot.com/
Jantar jest super. :) Ja ostatnio z przyjemnością używam też olejku do twarzy Purite.
OdpowiedzUsuńSwój konsumencki patriotyzm przejawiam raczej w zakupach spożywczych, jeżeli chodzi o kosmetyki o preferuję jednak Francję :)
OdpowiedzUsuń