Cześć Piękni!
Rok 2017 ledwie się pojawił, a już musieliśmy go pożegnać. Był to dla mnie naprawdę dobry kosmetycznie rok, więc postanowiłam podzielić się z wami moimi ulubieńcami. Zaczynamy od perełek wśród kosmetyków kolorowych!
Benefit, Ready Set Brow!
Żel ten miałam okazję wypróbować już w 2016 roku, podczas pracy w Sephorze. Zakochałam się w nim od pierwszego użycia, ponieważ nigdy wcześniej nie używałam tak mocnego żelu do brwi. Jest bezbarwny, a więc będzie pasował każdemu, niezależnie od koloru włosków czy sposobu ich podkreślenia. Utrzymuje się na brwiach przez cały dzień i świetnie trzyma je w ryzach. Jak chyba większość tego typu produktów, jest też bardzo wydajny. Jego pełną recenzję znajdziecie tutaj.Zoeva, Cocoa Blend
Paleta ta nie jest moim tegorocznym odkryciem, jednak jest moim ulubieńcem od pierwszego użycia. Piękne kolory, świetna trwałość, łatwe i przyjemne blendowanie. Pełną recenzję palety znajdziecie tutaj: klik. Wykonałam też makijaż przy użyciu tylko tej palety: klik oraz używałam jej przy wielu innych makijaż pokazywanych na blogu, więc możecie podejrzeć jak się spisuje.
Golden Rose, Longstay Liquid Matte Lipstick
Pomadkę tę otrzymałam od marki Golden Rose podczas trzeciej edycji Meet Beauty Conference i również ona od razu stała się moim ulubieńcem. Pięknie wygląda na ustach, a kolor świetnie pasuje do mojej karnacji. Posiadam odcień 18, czyli bardzo klasyczną i kobiecą czerwień. Jedyną wadą produktu jest to, że zjada się on w lekko widoczny sposób, jak gdyby wykruszając (?). Trudno też jest nałożyć drugą warstwę, najlepiej zaaplikować ją przy pierwszym podejściu. Pomadki te stały się hitami blogosfery i zupełnie mnie to nie dziwi.
Pierre Rene, Gel Eyeliner Longlasting
Kolejny produkt z kategorii longlasting oraz kolejny, który miałam okazję przetestować dzięki konferencji Meet Beauty. Początkowo budził we mnie dość negatywne emocje i bardzo trudno mi się z nim pracowało. Nauczyłam się jednak używać go tak, aby współpraca była łatwa i przyjemna. Eyelinerów żelowych używałam od dawna, jednak to co mnie w nim urzekło, to jego trwałość. Producent nie kłamie i rzeczywiście eyeliner jest wodoodporny i bardzo trwały. Próbowałam go nawet zetrzeć dość mocno pocierając skórę i jedynie delikatnie utracił swój kolor, ale ani trochę się nie rozmazał. Aby go używać należy mieć jednak sprawną rękę, bo kiedy zaschnie jest nie do ruszenia i żadne poprawki nie wchodzą w grę.
Mac, Face and Body Foundation
Podkład ten recenzowałam już na blogu (klik), a moja opinia na jego temat była dosyć średnia. Potrzebowałam jednak chyba czasu, aby nauczyć się z nim pracować i ostatecznie jestem z niego naprawdę bardzo zadowolona. Przede wszystkim, nakładam go więcej niż innych podkładów, dzięki czemu stopniuję jego bardzo delikatne krycie. Najlepszy sposób aplikacji to pędzel lub gąbeczka, koniecznie należy go wklepać i wtedy zarówno krycie, jak i trwałość się poprawia. Oczywiście, wciąż nie jest to super mocne krycie, ale odważyłam się zastosować go na wesele, kiedy to mój makijaż musiał wytrzymać 15-16 godzin i wiecie co? Wytrwał i wyglądał pięknie całą imprezę. Oczywiście, zastosowałam pod niego bazę, dobrze przypudrowałam i użyłam fixera. Nie jest to produkt wysuszający, dlatego skóra po kilku godzinach od nałożenia nie stała się smutną wiórką. Podkład utrzymał również konturowanie, róż i rozświetlacz. Jedyny problem to fakt, że mimo posiadania najjaśniejszego odcienia, wciąż jest zbyt ciemny :(
Clinique, Instant Lift for Brows
Produktu tego używałam jeszcze w 2016 roku, więc nie jest to tegoroczne odkrycie, ale zdecydowanie tegoroczny ulubieniec. Jest to dwustronna miękka kredka, z jednej strony posiadająca kolor do brwi, z drugiej natomiast rozświetlający produkt pod brwi. Będąc szczera, muszę przyznać że stronę rozświetlającą wypróbowałam raz i więcej tego nie zrobiłam. Według mnie błysk pod brwiami należy zostawić w latach 80, a również różowy odcień tego produktu mi nie przypasował. Strona do brwi jest jednak genialna. Jest to mocno kremowy produkt, który świetnie utrzymuje się na skórze i włoskach. Polecam wybrać odcień jaśniejszy niż ten, który normalnie byśmy wybrali, ponieważ ma bardzo mocne krycie. Jeśli chcecie uzyskać naturalny efekt, warto mocno go wyczesać. Możecie mieć również trudności z wyrysowaniem precyzyjnej linii, warto wtedy wspomóc się cieniem, którym wyznaczymy samą dolną linię, a resztę wypełnimy. Tak czy siak jest to mój ulubieniec, na który zawsze mogę liczyć w wymagających sytuacjach.
Kobo, Matt Bronzing and Contouring Powder
Bronzer Kobo, który pojawił się w moich ulubieńcach roku 2015 (klik), wciąż jest niekwestionowanym faworytem wśród bronzerów. Lubię go nawet bardziej niż wtedy. Jego kolor świetnie pasuje do mojej jasnej skóry, a odcień jest chłodny, ale nie na tyle, by wyglądać na brudny. Do tego jest trwały, wydajny, a jego cena jest niska - czego chcieć więcej?
Soraya, Ideal Beauty Body Makeup
Co prawda, nie jest to produkt do twarzy, ale właściwie jest to makijaż do ciała, więc również go tutaj umieszczę. To kolejny kosmetyk na tej liście, który miałam okazję wypróbować dzięki Meet Beauty, a który okazał się hitem. Z racji tego, że się nie opalam, moje nogi zawsze pozostają blade. Problem w tym, że przez moją skórę prześwitują żyłki, przez co nogi wyglądają na sine. Balsam od Soraya świetnie wyrównuje koloryt skóry, a kolor jest dość uniwersalny i wręcz dostosowuje się do naszego. Produkt po wyschnięciu nie brudzi ubrań, co według mnie jest ogromną zaletą.
Muszę przyznać, że moja lista tegorocznych ulubieńców jest dosyć długa. Umieściłam na niej jednak produkty, które naprawdę szczerze polecam i które rządziły w tym roku moją kosmetyczką. Wiele z nich to hity blogosfery i całkowicie rozumiem zachwyt nad nimi.
Znacie moich ulubieńców? Piszcie co wy umieścilibyście na swojej liście!
Nie zapomnijcie o Instagramie!
Słyszałam właśnie, że ten fluid do ciała jest fajny:) Z Kobo mam bronzer w odcieniu Sahara Sand, jest bardzo delikatny, dlatego nie ma możliwości zrobić sobie nim plam :)
OdpowiedzUsuńŻel z Benefitu i paletkę Zoevy bardzo lubię. Reszty niestety nie miałam :)
OdpowiedzUsuńLubię Sorayę. Interesujące zestawienie.
OdpowiedzUsuńPaleta Zoevy świetna :)
OdpowiedzUsuńBronzer z Kobo bardzo lubię. Pomadkę z GR muszę w końcu kupić, chociaż aktualnie mam tyle matowych pomadek, że już mnie do niej tak nie ciągnie :D
OdpowiedzUsuńPomadkę z GR i bronzer Kobo znam, balsam Soraya czeka na testy latem :)
OdpowiedzUsuńTa pomadka jest cudowna chyba w taką zainwestuje <3
OdpowiedzUsuńhttps://pauliica.blogspot.com/
Znam tylko bronzer Kobo, który także bardzo lubię. Chyba pora do niego wrócić :)
OdpowiedzUsuńPaletki Zoevy sa swietne, reszty produktow nie testowalam ;)
OdpowiedzUsuń