Od pewnego czasu zauważam pozytywną
zmianę w świadomości Polek odnośnie korzystania ze słońca oraz
chronienia się przed nim. Wiele dziewczyn (chłopaków również!)
stara się uchronić swoją skórę przed niszczącym działaniem
promieni UV czy to poprzez stosowanie filtrów, czy też zwyczajnie
unikając słońca. Dzisiaj chciałabym poruszyć temat używania
filtrów, ponieważ zauważyłam, że większość osób nie zdaje
sobie sprawy, że większość dostępnych na sklepowych półkach
kosmetyków chroni nas tylko częściowo, nawet jeśli wyposażone są
w filtr SPF 50. Częściowo pisałam już o tym w poście "Dlaczego się nie opalam?" (klik), jednak uważam, że niedostatecznie rozwinęłam ten temat.
Muszę przyznać, że sama przez długi czas nie miałam pojęcia jak naprawdę jest z filtrami. W naszej kulturze moda na ochronę przed słońcem dopiero raczkuje. Osoby, które nie zgłębiły tematu mogą mieć więc mylne pojęcie na ten temat. Wszędzie mówi się o SPF i o ile większość osób mniej więcej wie czym ono jest, o tyle niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego czym jest PPD czy PA i przed czym nas chroni. Nie ułatwiają tego producenci kosmetyków ochronnych, którzy informują nas tylko o wysokości pierwszego współczynnika. Jest to bowiem wymagane prawnie, podczas gdy o wysokości PA informować nie trzeba. Zazwyczaj na opakowaniu znaleźć możemy tylko zapis: „Zawiera filtry UVA i UVB”. Tak naprawdę niewiele on znaczy.
Zacznijmy więc od wytłumaczenia jak
działają promienie słoneczne. Promieniowanie ultrafioletowe (UV)
znajduje się w świetle, które otrzymujemy od Słońca. Dzieli się
je jednak ze względu na długość fali, która to określa skutki
jego działania na organizmy żywe. Wyróżniamy więc promieniowanie
UV-A, UV-B oraz UV-C. UV-C jest w całości pochłaniane przez
atmosferę ziemską, więc nie musimy się nim martwić. UV-B jest w
większości pochłaniane przez warstwę ozonową. Do nas dociera
zaledwie 3% tego promieniowania. Według różnych źródeł, 95-97% całego ultrafioletu
docierającego na powierzchnię Ziemi to promieniowanie UVA.
Niebezpieczne dla funkcjonowania całego
organizmu jest promieniowanie UVB. O ile ma też swoje pozytywy,
ponieważ stymuluje produkcję witaminy D w skórze, o tyle przy
nadmiernej ekspozycji może powodować poparzenia i reakcje
alergiczne. Właśnie ten rodzaj promieniowania jest w głównej mierze
odpowiedzialny za mutacje komórek prowadzące do powstawania
nowotworów czy raka. Przed promieniowaniem UVB chronią nas filtry,
których wysokość określana jest mianem SPF. Wiele osób błędnie
zakłada, że im wyższy filtr, tym wyższy stopień ochrony. Nie do
końca tak jest.
Zakłada się, że filtr SPF15
pochłania ok. 93% promieni UVB, natomiast filtr SPF30 – 97%. Nie
jest to więc ogromna różnica. Główna różnica jest natomiast
taka, że im wyższy SPF, tym dłuższy jest czas podczas którego
możemy „bezpiecznie” przebywać na słońcu. U każdej osoby
długość uzyskanej ochrony będzie inna. Aby łatwo było to
zrozumieć, podam przykład – u osoby, której skóra zaczyna się
opalać po 15 minutach spędzonych na słońcu, filtr na poziomie
SPF50 wydłuży ten czas do 750 minut (15 x 50), czyli dopiero po 12
godzinach skóra zacznie się opalać.
Należy jednak mieć na uwadze, że
skóra zaczyna się opalać wcześniej niż nam się wydaje oraz że
nie możemy ufać filtrom w 100%. Przede wszystkim, każda kąpiel,
pot czy przetarcie skóry ręcznikiem zmywa z nas warstwę ochronną.
Nie ma czegoś takiego jak filtr wodoodporny a nawet jeśli producent
za taki go przedstawia, na opakowaniu znajdziemy informację, że
należy ponownie nałożyć go po wyjściu z wody. Jest tak ponieważ
Unia Europejska nakazuje stosowanie na opakowaniach zaleceń takich
jak ponowna aplikacja kosmetyku po kilku godzinach, chronienie dzieci
przed otwartym słońcem oraz informacji o tym, że żaden filtr nie
chroni nas całkowicie. Warto też wiedzieć, że najwyższe
dopuszczalne oznaczenie wysokości SPF w UE to 50, natomiast w USA
czy Australii – 30. Nie znaczy to, że kosmetyki nie mają większej
zawartości filtra, jednak regulacje takie wprowadzono aby ludzie nie
mieli poczucia, iż bezkarnie mogą przebywać na słońcu. Do
produktów zawierających filtr na poziomie wyższym niż 50/30
producenci dodają +. Należy pamiętać, że nie ma badań, które
jednoznacznie wskazywałyby, że stosowanie filtrów zapobiega
zachorowaniom na raka skóry, istnieją jednak badania, które
stwierdzają, że sama ekspozycja ma w tej kwestii duże znaczenie.
Jeżeli interesują was jednak kwestie starzenia skóry, warto zwrócić uwagę w stronę promieniowania UVA. Ciekawym zjawiskiem jest bowiem to, że o ile to promienie UVB w dużej mierze powodują powstawanie opalenizny oraz oparzeń skóry, to tak naprawdę za zniszczenia dokonane w siatce kolagenu i elastyny oraz za uszkadzanie fibroblastów, które produkują kolagen odpowiedzialne jest głównie promieniowanie UVA. Łatwo dać się oszukać myśląc, że to UVB niszczy naszą skórę, a więc samo SPF wystarczy. Zniszczenia dokonywane przez promienie UVA są bowiem niewidoczne przez wiele lat. Co więcej, o ile w Polsce na promieniowanie UVB narażeni jesteśmy głównie latem, o tyle promienie UVA docierające do nas są takie same niezależnie od pory roku czy pogody. Promieniowanie to wnika głęboko w skórę i właśnie tam sieje spustoszenie. Kiedy nasza skóra jest młoda, zniszczenia nie są mocno widoczne. Jednak z każdym kolejnym rokiem promienie uszkadzają coraz więcej fibroblastów, a więc skóra produkuje coraz mniej kolagenu. Jednocześnie uszkadzany jest ten, który już się w niej znajduje. Słońce niszczy zasoby, które mamy oraz utrudnia ich odnawianie. Ponadto, promieniowanie UVA może być powodem powstania zaćmy, ponieważ ono jako jedyne przenika do soczewki (UVB jest pochłaniane przez rogówkę). UVA, choć w mniejszym stopniu niż UVB, również przyczynia się do powstawania nowotworów.
Również w przypadku tego typu
promieniowania istnieją substancje, które przed nim chronią.
Wysokość ochrony przed UVA w kosmetyku określają różne
wskaźniki. Nie ma bowiem jeszcze metody, która w obiektywny sposób
pozwoliłaby mierzyć wpływ promieni UVA na skórę. Z tego względu
różni producenci stosują różne oznaczenia, ale nawet
zastosowanie jednego rodzaju oznaczenia o tym samym poziomie u różnych producentów, nie
gwarantuje takiej samej ochrony. Z mojego doświadczenia wynika, że
najczęściej stosowane oznaczenie to PA. Dodajemy do niego plusy,
gdzie PA+++ to najwyższy stopień ochrony, chociaż od kilku lat
pojawiają się już kosmetyki PA++++. Wskaźnik ten został
opracowany przez japońskich naukowców, bazuje on na metodzie PPD.
Tak jak w przypadku SPF mierzy się odporność na oparzenia
słoneczne uzyskaną po zastosowaniu filtra, tak w przypadku PPD
mierzy się odporność na natychmiastowe zmiany w pigmentacji skóry
(duże dawki UVA powodują natychmiastową hiperpigmentację lub
powstanie odczynu rumieniowego, jednak przy zwykłej ekspozycji kolor skóry się nie zmienia) .
Wysokość ochrony zależna jest
również od warstwy kosmetyku. Większość etykiet preparatów
ochronnych informuje nas, że obiecaną wysokość ochrony uzyskujemy
po nałożeniu określonej ilości. Zwykle jest to ok. 1,5-1,8 ml na
samą twarz (nie licząc szyi), co jest naprawdę dużą ilością.
Nałożenie jej to naprawdę trudne zadanie, któremu większość
nie jest w stanie podołać. Dlatego warto mieć na uwadze, że
ochrona będzie zawsze niższa niż na opakowaniu. Wyjściem z
sytuacji jest stosowanie filtrów warstwowo – na początek krem z
filtrem, na to podkład z filtrem, a na koniec jeszcze puder z
filtrem. Wtedy łatwiej będzie nam przybliżyć tą ilość do
zalecanej. Należy jednak pamiętać, że wysokość filtra nie
sumuje się. Nałożenie SPF 20 oraz SPF 30 nie da nam ochrony SPF
50, a jedynie wysokość najwyższego z użytych filtrów, czyli SPF
30.
Osoby zainteresowane tematyką
kosmetyków na pewno spotkały się z pojęciem filtrów fizycznych
oraz chemicznych. Oba rodzaje chronią przed promieniowaniem, jednak
w zgoła inny sposób. Filtry chemiczne wchłaniają promieniowanie
słoneczne i je rozkładają. Z tego względu należy nakładać je
ok. 15-30 minut przed ekspozycją, ponieważ muszą mieć czas aby
się wchłonąć i zacząć działać. Filtry fizyczne (mineralne)
działają jak lustro – odbijają promienie słoneczne. Dzięki
temu nie trzeba ich nakładać dużo wcześniej, ponieważ działają
od razu po nałożeniu. Mają one jednak tendencję do bielenia,
przez co są bardziej widoczne. Oba rodzaje filtrów mają swoje wady i zalety, nie będę ich jednak dzisiaj poruszać. Być może rozwinę ten temat w przyszłości.
Mam nadzieję, że trochę przybliżyłam
wam temat promieniowania UV oraz ochrony przeciwsłonecznej.
Niestety, ale ciągle mówi się tylko o SPF, podczas gdy z istnienia
promieni UVA, z którymi mamy kontakt niezmiennie przez cały rok, i
które również są niebezpieczne, niewiele osób zdaje sobie
sprawę. Pamiętajcie, że warto chronić się przez cały rok i to
zarówno przed UVA, jak i UVB niezależnie czy jesteście
zwolennikami filtrów, czy też przeciwnikami (takie osoby mogą
skorzystać z innych sposobów ochrony).
Jakie są wasze doświadczenia z
ochroną słoneczną? Na co zwracacie uwagę wybierając krem z
fltrem?
Osoby, które jeszcze nie wzięły udziału w konkursie gorąco do tego zachęcam!
Nie zapomnijcie o Instagramie!
Mało jest produktów, które mi w 100% odpowiadają jeśli chodzi o ochornę przeciwsłoneczną, niestety.
OdpowiedzUsuńObecnie poszukuję jakiegoś dobrego 50 SPF.
Pozdrawiam serdecznie :)
Ochrona przed Słońcem jest bardzo ważna :-)
OdpowiedzUsuńPrzydatny wpis :) Ja od czasów bycia nastolatką - ok. 12 roku życia nie znoszę się opalać - raz, że jestem za blada i szybko się palę, dwa - wyglądam jak sorry za wyrażenie "tępa dzida" - po prostu nie pasuje mi opalenizna jak cholera. A trzecia sprawa - od kilku lat pojawiła się u mnie alergia i dosłownie od słońca zostałam dalmatyńczykiem - robią się bąble, a potem zostawiają po sobie blizny. Co prawda, do twarzy idealnego filtru nie znalazłam jeszcze, ale jestem na dobrej drodze :) PA++++/SPF50 u mnie obowiązkowo :) Warto tez pamiętać o smarowaniu rąk kremem z filtrem bo właśnie na dłoniach pokazują się najszybciej plamy starcze czyli skutki braku ochrony przed słońcem i musimy też pamiętać, że niektóre materiały i kolory przepuszczają promienie :)
OdpowiedzUsuńJa do tej pory nie wiem który jest dla mnie odpowiedni i co prawda radziłam się wielu osób, ale z taką samą wiedzą jak moja .. czyli naprawdę znikoma. Ten wpis jest mega przydatny i na pewno z niego skorzystam jak przyjade na urlop do Polski, albo pojade w ciepłe kraje :) Bo w Wielkiej Brytanii raczej mi się nie przyda :P
OdpowiedzUsuńPost jak dla mnie jest bardzo, bardzo przydatny. Dowiedziałam się wielu rzeczy o których nie miałam pojęcia. ;)
OdpowiedzUsuńFiltry są naprawdę ważne, ale wiele osób wciąż nie może się do nich przekonać. Ja stosuję je tylko latem, chociaż wiem, że powinnam cały rok. Szukam teraz czegoś lekkiego do twarzy :)
OdpowiedzUsuńbardzo fajny, pouczający wpis :) bardzo przystępnie wszystko opisałaś :)
OdpowiedzUsuńCoś dla mnie, bo słońce zazwyczaj robi mi krzywdę niestety :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy wpis :)
Ja nie przebywam zbyt długo na słońcu, nie lubię tego, jednak wolę spędzać czas w cieniu, ale produkt ciekawy :)
OdpowiedzUsuńCień nie chroni przed UVA, o czym pisałam w poście ;)
UsuńŚwietny i bardzo rzetelny wpis! Osobiście staram się nie zapominać o filtrach, w szczególności latem - są one dla mnie bardzo ważne, z racji wrażliwej i skłonnej do zmian barwnikowych cery :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, MÓJ BLOG!
Oj za niedługo mam nadzieję będzie dużo słońca więc ochrona przed nim się przyda.
OdpowiedzUsuńOsobiście nie lubię leżeć i się smażyć, ale lubię aktywność, więc również jestem narażona na słońce, bo nie zawsze da się cos robić w cieniu. Bardzo przyda mi się ten post, ponieważ wybieram się w tym roku do słonecznej części Stanów i teraz mam większą wiedzę o ochronie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
olarey.blogspot.com
Bardzo przydatny post. U mnie ochrona przed słońcem mocno kuleję ponieważ pomimo tego, że specyfik jest kupiony często zapominam go wziąć ze sobą. Wiem, ze muszę to zmienić a dzięki Twojemu postowi jestem bardziej świadoma :)
OdpowiedzUsuńJa lubię kremy z wysokim filtrem, nie lubię się opalać...
OdpowiedzUsuń